
Jule Waibel odezwała się do Bershki i zaproponowała swoje papierowe sukienki. Marka pomysł kupiła i tak w oknach wystawowych jej flagowych sklepów w 25 miastach świata można było podziwiać origami. Artystka swoje niesamowite kreacje stworzyła, korzystając z możliwości, jakie daje papier i sztuka składania papieru. Jedna sukienka powstawała ponad 10 godzin. Efekt? Powalający!Często obie połówki arkusza papieru zadrukowane są innym wzorem – jedna to góra sukienki, a druga dół. Są też cieniowania i drobne wzorki. Każde miasto otrzymało własne wzory i kolory. Artystka starała się odejść od barw kojarzonych z danym krajem, aby nie powielać stereotypów i nie iść utartymi ścieżkami. Paryska sukienka otrzymała biało-czarne wzory, londyńska zdaje się być rozgrzana niczym lawa, a berlińska jest maleńkie czarne i pomarańczowe rybki. Szkoda, że nie zasłużyliśmy na warszawską sukienkę. Ciekawe, jaka by była…