Eksperci biją na alarm: na świecie masowo giną pszczoły. To prawdziwa katastrofa – nie dość, że wyginięcie tych owadów może spowodować nieodwracalne straty dla środowiska naturalnego, to dla nas oznacza też mniej owoców i warzyw. Okazuje się jednak, że możemy łatwo wesprzeć te sympatyczne stworzenia i wcale nie wymaga to wielkich nakładów czy umiejętności. Wystarczy używać specjalnego papieru.
Skąd wziął się problem? Rozwój miast i potrzeba budowy nowych domów, fabryk czy autostrad sprawia, że coraz mniej jest upraw i łąk, na których pszczoły mogą się pożywić. Dodatkowo, aby zebrać kwiatowy pyłek, owady muszą latać znacznie dalej, szukając roślin, które są im niezbędne do życia, a długie dystanse po prostu je wyczerpują. Zamiast spokojnie dolecieć do celu, często giną wymęczone zbyt odległą podróżą.
Ten problem postanowili rozwiązać aktywiści z organizacji Miejskie Pszczoły, wspomagani przez agencję Saatchi & Saatchi. Wspólnie stworzyli papier, który pomaga osłabionym pszczołom. „Działa na nie jak napój energetyczny” – mówi się Anna Gradecka, współodpowiedzialna za projekt. Wystarczy, że pszczoła zje kawałek takiego papieru, aby mieć siłę na dalszą podróż. Dzieje się tak dlatego, że Bee saving paper to innowacyjny, w pełni biodegradowalny materiał, mający w składzie glukozę.

Dodatkowo, w papierze zatopione są nasiona facelii błękitnej – miododajnej rośliny lubianej przez owady. Jeśli papier rozłoży się w ziemi, nasionko wykiełkuje i wyrośnie z niego roślina, która w kolejnych latach może służyć owadom za przystanek w długiej trasie. Papier pokryty jest znacznikami z ekologicznej farby UV, które zwabiają pszczoły. W oczach owadów te znaczniki wyglądają identycznie jak na miododajnych roślinach, czyniąc z nich lądowiska.

Choć rozwiązanie kosztuje grosze, może pomóc zaoszczędzić miliardy w skali całej gospodarki – szacuje się, że dzięki pszczołom zapylanych jest nawet 90% wszystkich roślin, co odpowiada pracy o wartości prawie dwóch miliardów euro.
Bee saving paper ma już pierwsze zastosowania – jako etykieta słoiczków miodu z pasieki Łukasza Kaczorowskiego. Pszczelarz niedawno stracił 95% swoich uli, a więc dla niego literalnie liczy się każda pszczoła. Twórcy nazywają projekt nowym business identity (a dokładnie beesiness identity).

Obecnie twórcy poszukują kolejnych firm, które chciałyby wykorzystać papier w swoich realizacjach. Można zgłaszać się na stronie beesavingpaper.com. My kochamy zarówno papier, jak i pszczoły, więc nowe rozwiązanie gorąco Wam rekomendujemy!