
Każdy, kto kiedykolwiek składał modele i tworzył makiety, wie, że jest to niesłychanie precyzyjny i żmudny proces. Dobieranie elementów, pieczołowite sklejanie i dokładne wymiarowanie zajmuje sporo czasu i energii. Szkocki artysta Charles Young widzi to jednak zupełnie inaczej – postanowił sprawdzić, czy uda mu się tworzyć jeden model dziennie. I tak, po 365 dniach powstało papierowe miasto – Paperholm. Kiedy jednak Charlesowi udało się ukończyć wyzwanie, które sam sobie rzucił, nie poprzestał na tym – dziś w mieście jest prawie 1000 budynków (i codziennie powstaje nowy, możecie je zobaczyć tutaj.)

W mieście znajdują się oczywiście wszystkie budynki potrzebne do „życia mieszkańców” – domy, sklepy, centra handlowe, szkoły czy drzewa.

Wraz z rozwojem Paperholm, w mieście pojawiły się również fabryki, lotnisko, a nawet…wesołe miasteczko.



Pomysł na stworzenie papierowego miasta pojawił się w głowie artysty prawie dwa lata temu, kiedy postanowił codziennie poświęcić chwilę swojego czasu na stworzenie czegoś małego, ale jednocześnie nowego, czego wcześniej nie projektował, a efekty tej pracy umieszczać na swoim blogu. Charles przyznaje, że kiedy zaczynał, nie miał w głowie planu Paperholm, miasto rozrasta się niejako organicznie. Artysta często inspiruje się budynkami, które zachwycą go w czasie podróży po Europie – tak powstała między innymi szklarnia wzorowana budynku w Parku Pillnitz w Dreźnie czy wąskie kamienice, wzorowane na tych znad amsterdamskich kanałów.

Tworzenie każdego elementu Charles zaczyna od naszkicowania budynku, potem rysuje rzuty i rozwinięcie elewacji, następnie rozrysowuje poszczególne detale – ścian, drzwi, dachu, skrzydeł wiatraków. Po tym zaczyna sklejać szkielet – często okazuje się, że potrzebne są dodatkowe elementy, które przyszły mu do głowy już w trakcie „budowania”.

Podstawowym tworzywem, z którego powstają kolejne elementy miasta, jest papier akwarelowy 200g. Artysta tłumaczy, że przez prawie trzy lata używa tego samego rodzaju papieru właśnie dlatego, że jest na tyle sztywny, by zachować kształt konstrukcji, a jednocześnie na tyle giętki, by tworzyć łuki i załamania.
Charles twierdzi, że nie w metropolii Paperholm nie ma swojego ulubionego elementu, wszystkie są dla niego wyjątkowe. Nam chyba również trudno byłoby wybrać ten jeden – najciekawszy – ale do faworytów na pewno zaliczylibyśmy pomnik jednorożca 🙂
