
Idziesz do księgarni, patrzysz na półki i widzisz setki, tysiące twarzy. Wybierasz najprzystojniejszego mężczyznę albo piękną kobietę. A może starszego, miłego pana w kapeluszu? Myślisz sobie „Mam ochotę przeczytać jego powieść.” albo „Jestem ciekaw kryminału jego autorstwa.”
Najpierw twarz, potem zawartość. Hmm, chyba jednak dość dziwnie to zabrzmiało. Chociaż… patrząc na książki, wymyślone przez team Etcetera, człowiek przestaje się dziwić. Celem była promocja czytelnictwa w Holandii i autobiografie. Wśród „sportretowanych” jest np. Vincent van Gogh.