Scroll Top

Robię książki do macania – rozmowa z Anitą Wasik

W konkursie na najpiękniejszą książkę roku nieczęsto zdarza się, by nazwisko jednego projektanta pojawiało się tyle razy. Tymczasem, jego ostatnią edycję zdominowała dr Anita Wasik – zaprojektowane przez nią książki zdobyły trzy wyróżnienia i jedną nagrodę! Jak pracuje i jakie ma rady dla początkujących artystów, mówi w rozmowie z Papierowym Dizajnem.

 

Jesteś uznaną plakacistką, zajmujesz się również projektowaniem książek i identyfikacją wizualną. Czy któraś z tych dziedzin jest Ci szczególnie bliska, czy też każda z nich daje Ci innego rodzaju sposób na wyrażenie artystycznej wizji?

Odkąd pamiętam plakat był mi bardzo bliski – operowanie metaforą i mocnymi środkami graficznymi, które muszą błyskawicznie zwrócić uwagę odbiorcy. Jako dziecko, zapatrzona w Polską Szkołę Plakatu marzyłam o tym, by zostać właśnie plakacistką. Jednak z wiekiem trochę zmieniają się priorytety (ha ha), tak jak zmieniło się np. moje podejście do projektowania książek. Jak zetknęłam się z pierwszymi takimi projektami, jeszcze na studiach, to wydawało mi się to nużące i nieciekawe. Teraz z kolei doceniam bardzo pracę nad książką jako obiektem. Po pierwsze książka zostaje z nami zdecydowanie dłużej niż skądinąd ulotny plakat, a można do niej podejść równie kreatywnie, ba nawet mamy więcej przestrzeni i środków na zabawę formą. Identyfikacja wydarzeń kulturalnych, czy projektowanie wystaw to też tematy które bardzo mnie kręcą. Wychodzenie w przestrzeń, budowanie całych historii, działanie na różne zmysły. Świetne w mojej pracy jest to, że nie narzekam na nudę i ciągle się uczę. Staram się dopasowywać do tematu, szukać właściwych środków wyrazu, adekwatnych to np. do wystawy o modernizmie, innym razem do festiwalu literackiego. Nieważne czy projektuję plakat, książkę, identyfikację, czy wystawę, zawsze najważniejszy jest dla mnie pomysł, jakaś czytelna idea przewodnia.

Projektowane przez Ciebie książki są wyjątkowe. Kilka ostatnich projektów było nominowanych do nagrody Najpiękniejsze Książki Roku 2017, konkursu organizowanego przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek. Ich znakiem rozpoznawczym są papiery, tłoczenia, faktura. Jak wygląda u Ciebie proces projektowania? Na jakim etapie projektu zaczynasz myśleć o materiałach, jakie będą użyte w ich powstawaniu?

Faktycznie rok 2017 był bardzo obfity w projekty wydawnicze i udało mi się „rozbić bank” w konkursie na Najpiękniejszą Książkę Roku – zdobyliśmy (wspólnie z wydawcami) 3 wyróżnienia i jedną nagrodę (za książkę Oskar Zięta).
Zależy mi na tym, by moje książki był atrakcyjnymi obiektami. Sama mam już tak obszerną bibliotekę, że postawiłam sobie warunki – czytam książki głównie na Kindlu, a w w postaci papierowej kupuję jedynie te, które są pięknie wydane. Projektuję książki, które sama chciałabym mieć na swoich półkach. Bardzo lubię, gdy książka działa również na zmysł dotyku, stąd moje zamiłowanie do tłoczeń, do niepowlekanych, przyjemnych w dotyku papierów. Sama się z siebie śmieję, że robię książki nie tylko do czytania, ale też „do macania”, jest w tym jakiś fetysz 😉 Dobór odpowiednich środków edytorskich i papieru zarówno na okładkę jak i do środka jest dla mnie bardzo ważny. Praktycznie zawsze od tego zaczynam.

Czy zdarza Ci się, że widzisz konkretny wzornik papieru i już wiesz, co chciałabyś z niego zrobić?

Zdarza mi się, że dostanę do ręki jakiś nowy, zachwycający papier i kombinuję do czego mi by pasował, do którego z nadchodzących projektów mogłabym go użyć. Tak jak wspominałam bardzo lubię papiery niepowlekane, również jako oklejki okładek. Uważam, że nie ma nic złego w tym, że okładka się zużywa, że czasami pojawią się na niej np. tłuste plamy od palców, to pamiątki po czytelnikach i jakaś kolejna forma budowania opowieści, historii. Jestem wielką fanką papierów eko, zwłaszcza takich z nieregularnymi strukturami, paproszkami, lubię, gdy papier też ma swoją historię. Niesamowity potencjał ma też w sobie zwykła szara tektura (w kontrastowym zestawieniu np. z folią na gorąco nabiera nowego, szlachetnego wymiaru – przykładem jest książka Gdynia – dzieło otwarte).

Ze swoimi projektami potrafię się wpisać w bardzo różne budżety, czasami nawet te bardziej ograniczone wymuszają na mnie wzmożone kombinowanie jak to zrobić by zrobić to taniej, ale wciąż zaskakująco i pięknie. Bardzo ważne są dla mnie okładki, bo to jednak z nimi jest ten pierwszy kontakt, to okładka musi oczarować odbiorcę.

Często współpracujesz z instytucjami kultury. Co w takiej współpracy jest dla Ciebie największym wyzwaniem?

W zasadzie to pracuję teraz tylko z instytucjami kultury. Bardzo sobie to cenię, bo współpraca z kulturą jest na relacjach partnerskich. Pracuję z mądrymi ludźmi, którzy doceniają pracę projektanta i od których można się też wiele nauczyć. Każda nowa wystawa, każda nowa książka, każdy plakat teatralny, wiąże się z nową dawką wiedzy, z kolejną przygodą. Największym wyzwaniem chyba jednak są budżety 😉

 

Sama również jesteś współautorką książki Bom Dia São Tomé. Jakie były okoliczności jej powstania? Co sprawiło Ci najwięcej frajdy przy jej tworzeniu?

Książka jest efektem ubocznym mojego i Piotra Stańczyka wyjazdu naukowego na wyspę św. Tomasza. Będąc tam pół roku z czasem zaczęliśmy z fascynacją „kolekcjonować” fotografie kolejnych napotkanych przez nas, ręcznie malowanych szyldów. Potem przerodziło się to w pomysł na książkę, przeprowadziliśmy wywiady z lokalnymi artystami, zrobiliśmy ponad 1000 zdjęć szyldów, które następnie przeanalizowaliśmy za pomocą wizualnej metodologii ugruntowanej. Najwięcej frajdy sprawiło samo zbieranie materiału, potem już była ciężka praca – analiza zdjęć, pisanie tekstu. Nie łatwo było też projektować dla samej siebie, chyba jestem swoim najtrudniejszym klientem. Piotrowi zależało, by książka była dostępna na otwartej licencji i online, ja z kolei nie mogłam sobie też odpuścić papierowego wydania, zwłaszcza, że już od początku wiedziałam jak będzie wyglądać okładki i jaki chciałabym wykorzystać do niej papier. Mamy więc Bom Dia… pod obiema postaciami.

Jesteś związana z Wydziałem Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Jakie są Twoim zdaniem 3 najważniejsze rzeczy, które chcesz przekazać swoim studentom?

Moim zdaniem zawsze najważniejszy będzie pomysł, nieważne co projektujemy, musi w tym być zawarta jakaś nić przewodnia. Zawsze też namawiam studentów by dużo czytali, oglądali filmy, obcowali z kulturą. Ciężko jest projektować nie mając takiej kulturalnej ogłady, projektowanie jest jednak dyscypliną erudycyjną.

Inną rzeczą jest szacunek i wsłuchanie się w dany temat, czasami są projekty w których można szarżować, poszaleć, czasami trzeba się podporządkować nieco treści i utemperować swoje własne, artystyczne zapędy. Gdy np. projektowałam ostatnie moje książkowe dziecko – katalog prac Andrzeja Strumiłły, wybitnego polskiego ilustratora i projektanta książek, bardzo mi zależało na tym, by jego projekty wybrzmiały jak najlepiej, a mój projekt layoutu, środki edytorskie miały im tylko w tym pomóc.

Trzecia rzecz to chyba umiar i odpowiedni dobór środków. Zasada less is more.

___________________________________________________________________________

Anita Wasik

Anita Wasik w ilustracji Joanny Czaplewskiej

Adiunkt na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Prowadzi Pracownię propedeutyki projektowania książki oraz Pracownię projektowania dla kultury. Projektantka graficzna, specjalizująca się w projektowaniu dla instytucji kultury. Zajmuje się tworzeniem identyfikacji, wystawiennictwem, a także projektowaniem książek i katalogów. Współpracuje m.in. z Teatrem Miniatura w Gdańsku, Muzeum Miasta Gdyni, Instytutem Kultury Miejskiej, Festiwalem Literacki Sopot czy Muzeum Emigracji w Gdyni. Laureatka wielu międzynarodowych konkursów na plakat.www.facebook.com/anitawasikdesign/ instagram: anitawasik

Podobne posty

Skomentuj

You must be logged in to post a comment.