
Początek lat 90-tych. Dziki kapitalizm. Wielkie możliwości dla sprzedawców tureckich sweterków i białych skarpet frotte. Większość z nas pamięta „szczęki” na bazarach i wybuch przedsiębiorczości rodaków.
A pamiętacie, jakie były wówczas reklamy, te analogowe? Plakaty, szyldy, tablice informacyjne. Przy barach, sklepach, zakładach rzemieślników. Jeśli nie, polecamy „TypoPolo. Album typograficzno-fotograficzny” pod redakcją Rene Wawrzkiewicza oraz wycieczki w zakątki Polski lokalnej i prowincjonalnej, zakątki dużych miast i małych miasteczek, gdzie jeszcze można przykłady stylistyki TypoPolo zobaczyć na własne oczy.
„Wbrew pozorom TypoPolo nie jest opowieścią o śmiesznych szyldach, kuriozach typograficznych, dziwactwach plastycznych oraz twórcach-amatorach pozbawionych «normalnego» zmysłu estetycznego. Widok ulic, wygląd sklepów, witrynowa grafika i typografia szyldów są bezpośrednim odbiciem procesów politycznych i ekonomicznych. Co więcej, TypoPolo to dowód na to, że estetyka jest wynikiem negocjacji różnych grup i sił społecznych, a język wizualny to nie tylko metoda neutralnej komunikacji, ale także narzędzie tworzenia podziałów” – wyjaśnia Rene Wawrzkiewicz.
Album został bardzo interesująco wydany. Poza zbiorem zdjęć szyldów, tablic, plandek, napisów na murach i szybach, zawiera także projekty fontów i liter zrealizowane przez profesjonalnych projektantów, poszukujących inspiracji w TypoPolo. Wydawcą tego polsko-angielskiego albumu jest Fundacja Bęc Zmiana, a mecenasem Pan tu nie stał.